Czy jest coś bardziej brytyjskiego od Big Bena, popołudniowej herbatki i Mini Coopera? Tak, prawdziwy brytyjski pub. Żeby jednak móc tam napić się piwa, trzeba wiedzieć, jak się zachować. Pubowa etykieta to rzecz zaiste fascynująca.
Wiele zasad dotyczących zamawiania piwa w brytyjskim pubie obowiązuje tylko i wyłącznie w tych przybytkach, ale niektóre mają uniwersalny charakter i nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować je na co dzień także w polskich barach i browarach restauracyjnych.
Pub, czyli wyspiarski symbol
Pierwsze puby na Wyspach Brytyjskich powstały jeszcze w starożytności, gdy Brytania znalazła się pod rzymskim panowaniem. Od tego czasu minęły ponad dwa tysiące lat, a puby wciąż są dla Brytyjczyków niczym drugi dom. Jest ich w Zjednoczonym Królestwie bez mała 60 tysięcy, a ponad 30 proc. przedstawicieli dorosłej populacji tego kraju bywa w pubach stale, czyli minimum raz w tygodniu. Do tego każdy ma „swój” pub, czyli miejsce, do którego chodzi zawsze. Stary dowcip mówi, że gdyby Anglik trafił na bezludną wyspę, zbudowałby najpierw dom, a później dwa puby: jeden, do którego będzie chodził oraz drugi, do którego chadzać nie będzie. To, co może zdziwić Europejczyka z kontynentu to to, że puby (zwłaszcza w piątkowe wieczory) pękają w szwach nawet, gdy nie ma już wolnych miejsc przy stolikach. Nic nie stoi na przeszkodzi, aby – nomem omen – stanąć ze znajomymi pod ścianą i wychylić pintę stouta, albo dwie.
Trudna sztuka zamawiania
No właśnie, nazwa piwa. Otóż zamawiając złocisty napój przy barze, trzeba podać jego właściwą nazwę gatunkową, czyli bitter, mild, stout, lager itd. Samo „one beer” nie jest właściwą formą. Trzeba też od razu dodać pojemność, czyli „pint” (568 ml) lub „half a pint” (pół pinty – małe piwo), a zdanie konieczne zakończyć „please” (poproszę), bo inaczej wyjdziemy na niegrzecznych. Przy odbiorze zamówienia trzeba z kolei zawsze podziękować i to jest akurat ta zasada pubowej etykiety, którą warto pielęgnować pod każdą szerokością geograficzną. Słowa „thank you” mogą być nieco zbyt sztywne, więc warto mówić po prostu „thanks” lub – jak rodowity Anglik – „cheers”. Kolejną z zasad, którą warto przeszczepić na polski grunt jest brytyjskie zamawianie kolejki dla znajomych, z którymi idzie się na piwo. Potem trzeba jednak zawsze się zrewanżować stawiającemu. Barmanowi natomiast nie daje się na Wyspach napiwków w tradycyjnym sensie. Kupując piwo mówi się barmanowi, że jedno stawiamy jemu. Wówczas doliczy do rachunku cenę jakiegoś taniego drinka.
Pubowa etykieta lub kolejka bez kolejki
Zorganizowani i kulturalni Brytyjczycy ustawiają się w kolejce nawet na przystanku autobusowym, ale w pubie… nie. Przy barze, gdzie składa się zamówienie, bo w pubach nie ma obsługi kelnerskiej (wyjątkiem są puby serwujące także jedzenie, gdzie zostanie ono przyniesione na stół przez kelnera), obsługiwane są osoby w kolejności takiej, w której do kontuaru podeszły, a pilnują tego barmani. Wcinanie się nie ma sensu, bo barman takiego delikwenta i tak obsłuży w swoim czasie. W oczekiwaniu na obsługę warto mieć zafrasowaną minę, bo uśmiech może być dla barmana sygnałem, że ktoś już nas obsługuje. Nie wolno zwracać na siebie uwagi wołaniem czy znaczącym odchrząkiwaniem. Najlepszym znakiem, że chcemy zamówić jest trzymanie w ręku gotówki lub pustej szklanki po wcześniejszej kolejce. Trzeba trzymać się zasady, że gdy do pubu wybieramy się w kilka osób, po zamówienia powinna iść jedna, góra dwie osoby.
Przed jedenastą wieczorem barman poinformuje gości pubu, że czas składać ostatnie zamówienia („last call”), a gdy wybije 23.00, wówczas zakrzyknie „Time!”, co będzie znakiem, że czas iść do domu. Tak, tak puby na Wyspach zamykają swe podwoje na godzinę przed północą.
Foto.: Pixabay